Zastanawiając się nad komunikacją w naszym związku warto zadać sobie kilka ważnych pytań:
1. Czy w ogóle ze sobą rozmawiamy?
Innymi słowy, czy komunikujemy się ze sobą werbalnie, mówimy to, co myślimy i czujemy, czy raczej poprzez działania, konkretne zachowania pokazujemy sobie te treści. Np. ze złości na żonę mąż po pracy siedzi godzinami przed komputerem, choć wie jak bardzo ją to irytuje.
2. Jak ze sobą rozmawiamy?
- Czy są to jednostronne monologi i kto je wygłasza?
- Czy słuchamy partnera?
- Jakim tonem głosu do siebie mówimy – czy krzyczymy, czy mówimy cicho i nieśmiało?
- Jak się zachowujemy podczas rozmowy? Czy na siebie patrzymy? Czy raczej odwracamy się, albo wykonujemy inne czynności?
3. Co do siebie mówimy? Czy są to nasze myśli, uczucia i oczekiwania? Czy raczej oceny i zarzuty stawiane partnerowi?
Bliskiej i bezpiecznej atmosferze w naszym związku sprzyja przestrzeganie paru podstawowych zasad:
- Mówienie, a nie robienie.
- Kontakt pozawerbalny podczas rozmowy.
- Mówienie w pierwszej osobie liczby pojedynczej – „Jest mi smutno, że wyjeżdżasz”, brzmi dużo lepiej niż „Znowu zostawiasz mnie samą”.
- Unikania uogólnień typu: „ty zawsze”, „ty nigdy”, bo wiadomo, że nie są zgodne z rzeczywistością.
- Formułowanie własnych oczekiwań zamiast wygłaszanie pretensji, po tym jak nasze potrzeby nie zostały zaspokojone.
- Odwoływanie się do konkretnych sytuacji i przykładów.
- Aktywne słuchanie. Umiejętność powtórzenia, tego, co usłyszeliśmy.
Wydaje się, że wiele razy słyszeliśmy o tych zasadach, dlaczego tak trudno jest się ich trzymać, kiedy chcemy rozmawiać z bliską nam osobą? Powodów może być wiele, należy ich szukać w naszych indywidualnych doświadczeniach, naszej historii, temperamencie, utrwalonych przekonaniach. Trudności ze słuchaniem mogą mieć osoby nadmiernie skupione na sobie, bierno-agresywne, obawiające się konfrontacji, czy konfliktu. Monolog – podobnie – jest sposobem komunikacji dla osób nie ciekawych, czy obawiających się usłyszeć o myślach i uczuciach partnera. Może być też sposobem na poradzenie sobie z własnymi trudnymi uczuciami.
Unikanie rozmów może wynikać z lęku przed zranieniem partnera, a w dalszej kolejności przed rozpadem związku. Możemy obawiać się również własnej złości, czy utraty kontroli nad nią. Brak komunikacji może być podyktowany lękiem przed bliskością. Nie otwieramy się przed partnerem i nie słuchamy go z obawy przed większym zaangażowaniem w związek, swoim lub jego.
Często to, czego pragniemy – rozmowy i bliskości budzi jednocześnie lęk. Warto zastanowić się, w których momentach naszego życia te lęki i narosłe na nich przekonania powstały. Czy w naszym domu rodzinnym rozmawiało się o emocjach? Czy można było się złościć i płakać? Jak rozwiązywano sytuacje konfliktowe – krzykiem, agresją, czy były bagatelizowane, lub „zamiatane pod dywan”? Jakie doświadczenia wynieśliśmy z poprzednich związków?